czwartek, 18 czerwca 2009

Irlandia jaka ......

Dla mnie Irlandia to kraj ktorego sila nie jest gospodarka i poziom zycia. Wiem jakie sa stereotypy ale mnie tutaj nie przyciagnelo to co materialne a to co ulotne. W 2004 roku przyjechalem do Limerick na staz. Pracowalem wtedy w projekcie TOCEMA EUROPE w ktorym partnerem bylo zarowno moje polskie miasto jak i irlandzki Limerick. To bylo dla mnie spore przezycie . Trafilem do  swiata w ktorym jezeli czegos brakowalo to mnie. Pewnie to przeznaczenie inni powiedza karma ale ja Irlandie odebralem jak kraj w ktorym chcialbym zyc. Teraz filmik o slaabej jakosci ale chyba z najbardziej znanego tradycyjnego pubu w Cork - SIn e.To Pub ukochany przez wielu, sam gdy mieszkalem obok niego przychodzilem posiedziec i posluchac muzyki. W Sine odbywa sie to tradycyjnie ,ludzie przychodzacy do pubu przynosza instrumenty i dolaczaja sie do grajacych i tak do poznej nocy. Jezeli bedziecie w Cork nie mozecie nie wpasc do
Sin-e.


Los jakos tak mna pokierowal ze zamieszkalem na wyspie pomimo patrzac z perspektywy naprawde kiepskiej znajomosci jezyka i stabilnej sytuacji zawodowej ktora mialem w kraju.Wciaz ,pomimo podlej kondycji irlandzkiej gospodarki jestem zakochany w wyspie,ludziach i muzyce ktora jest podstawa trwania swiadomosci narodowej Irlandczykow. JAcy oni sa ? sa bardzo rodzinni, muzykalni i otwarci. CZasem rozmawiamy z Roza jak w Polsce byliby traktowani emigranci tacy jak my w czasach takiego kryzysu. Dla nich jestesmy czescia spoleczenstwa , potrafia nas docenic i z drobnymi wyjatkami nie traktuja nas jak emigrantow.Ja powli zaczynam mowic ze jestem z Cloyne w East Cork urodzilem sie w srodkowej Polsce.MAm wrazenie ze dla Iroli to jest wazne ze identyfikujemy sie z tym krajem.Teraz kolejna porcja Dublinersow :)


The Dubliners sa bardzo Irish jak whiskey i murphis jak ...slowo like w Cork ,wstawiane po wielokroc w kazdym niemalze zdaniu -uwielbiam ich tak jak Pogues.

Wyobrazcie sobie nabity po brzegi irlandzki pub w ktorym wszyscy bawia sie wspolnie i spiewaja na przyklad to:


Christie Moore to taki irlandzki Kaczmarski . BArd poeta.Tyle ze na jego koncert trudno sie dostac bo ceny biletow sa wrecz horendalne nawet jak na irlandzkie warunki .Na koniec dzisiejszej pogadanki musze wrocic do kraju bo nielatwo urwac sie od przeszlosci ani o niej zapomniec.Szczegolnie gdy zyje sie w gdzies na emigracji -wspomnienia nabieraja wartosci i klimatu.CZlowiek coraz bardziej dostrzega polskie swojskie klimaty w stylu boys :). Czy pamietacie to ?


ogolnie wakacje z duchami ,Poldek,Dudus i Malenczuk i ......cos ulotnego pewnie to tesknota za byciem soba samym tyle ze kilkanascie lat wstecz. Roza teskni inaczej.Ja mam pare osob ktorych brakuje mi na codzien -zaledwie. Roza w Poznaniu jest zaprzyjazniona gleboko z polowa populacji a reszta to bliska rodzina i brakuje jej chyba ich wszystkich :).
Kurcze jak ciezko mi czasem...:( - wysoki sadzie.